1. |
Próba wniebowstąpienia
02:18
|
|||
Przyjdź do mnie jawnogrzesznico
będę cię rozdzierał powoli
na wszystkie nadzieje i zespolenie
może zakwitniesz nad ranem
piękną duszą słonecznika
/ Edward Stachura
|
||||
2. |
Noc
02:33
|
|||
ty się pochyl róża – bóg
ty się do mnie pochyl
i na ucho jak kolczyk róża – bóg
moje ucho ma dzban
z niego pić tylko tobie nikomu
a twój kolczyk jak ucho na dzban
o modlitwę mnie wabisz o, wabisz
że błysk noża
w najpiękniejsze serce kozy
z tobą czystość zachować to gorzej
każdy lew by się spalił już dawno
las popiołu z jego grzywy nic więcej
ty się pochyl róża – bóg
ty się do mnie pochyl we mnie
wytryśniemy jak słońce wytryśnie
/ Edward Stachura
|
||||
3. |
Boska akademia
06:06
|
|||
Tak mnie zabijasz
westalko życia praktycznego
jakbyś mnie ulubiła wyrodnego
i tak mnie budowała ulubieńca
na podobieństwo traw bezradnych
a przecież dla mnie akademia
to są wiatry cztery glorie
ponad inne narzeczone
u wierzchołków świętowanie u madonnit
i przecież dla mnie
niech się tam hanza wypasa praktyczna
i federacje szczurów te hieny
tylko dlaczego tak jest o, bogowie
/ Edward Stachura
|
||||
4. |
Nachylcie plecy wasze
03:28
|
|||
Nachylcie plecy wasze
wybrzeża słonecznych żółwi
bym i ja poznał sprawiedliwość dotyku
i światła dom leniwy
na dzień późniejszy
Rozdęte nozdrza południa
węszą jednak niepokój
na wysokości głosu
ogrodów
i nieba
Więc rozszarpałem mosiężne sztaby mej tęsknoty
na prawidłowe odstępy
by wyciekły z nich
purpurowe rzeki żył na rozpalone równiny
Lecz nawet harmonia
wzbudziła wątpliwość promiennych rzeźbiarzy
/Edward Stachura
|
||||
5. |
Jak
04:00
|
|||
jak po nocnym niebie sunące
białe obłoki nad lasem
jak na szyi wędrowca apaszka
szamotana wiatrem
jak wyciągnięte tam powyżej gwiaździste ramiona wasze
a tu są nasze,
a tu są nasze,
jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
jak winny- li- niewinny sumienia wyrzut
że się żyje
gdy umarło tylu tylu tylu
jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
jak lizać rany celnie zadane
jak lepić serce w proch potrzaskane
jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
pudowy kamień, pudowy kamień
ja na nim stanę, on na mnie stanie
on na mnie stanie, spod niego wstanę
jak suchy szloch w tę dżdżystą noc
jak złota kula nad wodami
jak świt pod spuchniętymi powiekami
jak zorze miłe, śliczne polany
jak słońca pieśń jak garb swój nieść
jak do was, siostry mgławicowe
ten zawodzący śpiew
jak biec do końca,
potem odpoczniesz,
potem odpoczniesz
cudne manowce,
cudne manowce,
cudne
cudowne manowce
/ Edward Stachura
|
||||
6. |
Nie brookliński most
07:04
|
|||
Rozdzierający
Jak tygrysa pazur
Antylopy plecy
Jest smutek człowieczy.
Nie brookliński most
Ale przemienić
W jasny, nowy dzień
Najsmutniejszą noc -
To jest dopiero coś!
Przerażający
Jak ozdoba świata
Co malignie bredzi
Jest obłęd człowieczy.
Nie brookliński most
Lecz na drugą stronę
Głową przebić się
Przez obłędu los -
To jest dopiero coś
Będziemy smucić się starannie
Będziemy szaleć nienagannie
Będziemy naprzód nieprzestanie
Ku polanie
/ Edward Stachura
|
||||
7. |
Człowiek człowiekowi
02:26
|
|||
Człowiek człowiekowi wilkiem
Człowiek człowiekowi strykiem
Lecz ty się nie daj zgnębić
Lecz ty się nie daj spętlić
Człowiek człowiekowi szpadą
Człowiek człowiekowi zdradą
Lecz ty się nie daj zgładzić
Lecz ty się nie daj zdradzić
Człowiek człowiekowi pumą
Człowiek człowiekowi dżumą
Lecz ty się nie daj pumie
Lecz ty się nie daj dżumie
Człowiek człowiekowi łomem
Człowiek człowiekowi gromem
Lecz ty się nie daj zgłuszyć
Lecz ty się nie daj skruszyć
Człowiek człowiekowi wilkiem
Lecz ty się nie daj zwilczyć
Człowiek człowiekowi bliźnim
Z bliźnim się możesz zabliźnić
/ Edward Stachura
|
||||
8. |
Bójka w L.
04:53
|
|||
W samo południe na nieparyskim bruku
W lipca leniwy dzień,
W słońcu słodkim jak sen;
W samo południe na nieparyskim bruku,
Co wydarzyło się?
Oto spotkali się oko w oko
Na rogu dwu toczących wojnę ulic;
Z Nadbrzeźnej jedni wąskiej magistrali,
Zaś drudzy z ulicy Jezuickiej.
Słońce powinno, ale się nie skryło
Za obłok biały na czas trwania bitwy,
Z Nadbrzeźnej czterech równych wzrostem było
I tamtych czterech; piąty się nie liczy.
(Szczeniak. Stał z boku)
Ostro się wzajem trzaskali chłopcy;
Bez pudła chłopcy sypali się z garści;
W powietrzu błyskał tu i tam scyzoryk:
Urodą bliźnich któż by się tam martwił!
W samo południe na nieparyskim bruku
W lipca leniwy dzień,
W słoncu słodkim jak sen;
Pod niezmierzonym spokojem ogromu błekitu
Płynęła młoda krew!
/ Edward Stachura
|
||||
9. |
Niemowa
05:43
|
|||
Nie mówię,
Nie otwieram ust,
Bo juz mi niewymownie żal
Moich do ciebie słów.
Wagony słów!
Węglarki słów!
Prawdziwe złoto,
Diamenty, perły,
Bardzo niewiele
Sztucznej biżuterii!
Miłości bujnej, cudnej kuźnie
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!
Nie mówię,
Nie otworzę ust,
Żeby już nie było mi żal
Moich do ciebie słów.
Wagony słów!
Węglarki słów!
Prawdziwe złoto,
Diamenty, perły,
Bardzoniewiele sztucznej biżuterii!
Miłości bujnej, cudnej kuźnie
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!
I wszystko w próżnię, w próżnię, w próżnię!
/ Edward Stachura
|
||||
10. |
Kompozycja
04:44
|
|||
Należałem kiedyś
do ogrodów wysokich
z wejściem etruskim
i smukłym
Kobiety tam były leniwe
jak rzeki
a w palcach miały miękkość
perskich dywanów
Do wodopoju szło się prosto
albo na grzbietach lwic
a niedosyt znało tylko źródło
i naczynia u katechumenów
owoce i niebo
dojrzewały nisko
że nie trzeba było stawać na palcach
żeby ich dosięgnąć
Nocą grałem w domino z gwiazdami
o zachowanie czystości
lub o młodego lisa
Niekiedy przegrywałem wspaniałomyślnie
/ Edward Stachura
|
||||
11. |
Co noc
04:32
|
|||
Co noc kiedy schodzą do knajp
kolędnicy na wódkę śledzia i dziwki
w dalekich miastach Orionu Arlekin
paznokcie gryzie do krwi
i szczury przyzywa
na piszczałkach swych nóg
To znak ze nie dosyć fioletu
zapachu mydła
chleba i łaskotania nozdrzy
A tam
kolędnicy
wchodzą w kufle złotego piwa
i zębami w uda żarłoczne
Co noc
Co noc kiedy schodzą do knajp
kolędnicy na wódkę śledzia i dziwki
w dalekich miastach Orionu Arlekin
paznokcie gryzie do krwi
/ Edward Stachura
|
||||
12. |
Biała Lokomotywa
04:02
|
|||
Sunęła poprzez czarne łąki
Sunęła przez spalony las
Mijała bram zwęglone szczątki
Płynęła przez wspomnienia miast
Biała lokomotywa
Skąd wzięła się w krainie śmierci
Ta żywa zjawa istny cud
Tu pośród pustych marnych wierszy
Tu gdzie już tylko czarny kurz
Biała lokomotywa
Ach czyj, ach czyj to jest
Ten piękny, hojny gest
Kto mi tu przysłał ją
Bym się wydostał stąd
Biała lokomotywa
Ach któż, ach któż to może być
Beze mnie kto nie może żyć
I bym zmartwychwstał błaga mnie
By mnie obudził jasny zew
Suniemy poprzez czarne łąki
Suniemy przez spalony las
Mijamy bram zwęglone szczątki
Płyniemy przez wspomnienia miast
Biała lokomotywa
Gdzie brzęczą pszczoły, pluszcze rzeka
Gdzie słońca blask i cienie drzew
Do tej co na mnie w życiu czeka
Do życia znowu nieś mnie nieś
Biała lokomotywa
/ Edward Stachura
|
Babu Król Poland
BABU KRÓL czyli Budyń i Bajzel grają Stachurę
BABU KRÓL to zespół składający się z
dwóch muzyków na co dzień znanych jako Bajzel i Budyń. Na co dzień razem muzykujących w ramach zespołu POGODNO. Wyciągnęli spod sterty harcerskich swetrów wiersze Edwarda Stachury, stworzyli nową muzykę i tak powstała płyta STED.
... more
Streaming and Download help
If you like Babu Król, you may also like: